wrz 14 2002

SUPER ŚMIESZNE!!!


Komentarze: 6
Z PAMIĘTNIKA PRACOWNIKA



PONIEDZIALEK - Dostalismy komputery. To takie telewizorki z pudelkiem i kawalkiem harmonii. Fajne sa.

WTOREK - Caly dzien siedze przed komputerem. Chyba sie popsul.

SRODA - Przyszedl nasz kierownik i wlaczyl komputer do gniazdka.

CZWARTEK - Dzisiaj pracujemy na komputerach jak szaleni. Dostalem sie na 10 level. Ale Zlotówa byl lepszy. Padl na 12-tym.

PIATEK - Nie moge przejsc 13 poziomu. Dzisiaj chyba znowu zostane na noc.

SOBOTA - Rano przyszli policjanci. Zona zglosila moje zaginiecie. Na razie zamieszkam u Zlotówy.

NIEDZIELA - Bank zamkniety. Nie moge sie doczekac poniedzialku.

PONIEDZIALEK - Dzisiaj szkolenie. Razem ze mna idzie Zlotówa i Bromba. Wykladowca zalamal sie juz po 10 minutach. Cos jednak wynieslismy z tego szkolenia. Ja mam piekny komplet dlugopisów, a Zlotówa nowy rzutnik.

WTOREK - Nareszcie mamy kserokopiarke. Przy pierwszym uruchomieniu Zlotówa naswietlil sobie oczy. Pózniej Bromba postanowila odbic sobie slownik. Teraz czekamy na nowa kserokopiarke. I na powrót Bromby ze szpitala.

SRODA - Alarm bombowy. Ewakuacja budynku. Ktos zostawil podejrzana reklamówke w toalecie. Saperzy ja zdetonowali. Teraz potrzebny bedzie remont WC, a nasz dyrektor bedzie musial jeszcze raz zrobic zakupy.

CZWARTEK - Wyplata. Postanowilem zaszalec. Kupilem sobie nowe skarpetki. Nawet niedrogo, choc na druga musialem pozyczyc.

PIATEK - Razem z Ziutkiem jedziemy w delegacje. Niestety, mój rower ma przebite kolo, wiec Ziutek bierze mnie na rame. Po drodze zatrzymujemy sie na nocleg. Spanie na swiezym powietrzu ma swoje dobre strony.

SOBOTA - Delegacja bardzo sie udala. Wszyscysmy sie fajnie bawili. Najgorzej bede wspominal Izbe Wytrzezwien.

NIEDZIELA - Rano okazalo sie, ze ukradli nam sluzbowy rower. Do domu wracalismy wiec na piechote.

PONIEDZIALEK - Mamy nowa pracownice. Postanowilismy wymyslic jej jakas ksywke. Po 3 godzinach intensywnego myslenia juz ja mielismy. Nazwalismy ja Nowa.

WTOREK - Nowa dzisiaj nie przyszla. Podobno zrezygnowala z pracy. To wina Zlotówy. Nie kazdy wytrzyma na widok grubego faceta ubranego jedynie w banknot 10 zlotowy.

SRODA - Bromba wrócila ze szpitala. Ale trafil tam Ziutek ze skomplikowanym zlamaniem kosci sródrecza. Upadla mu jakas kartka i poprosil Brombe, zeby sie odsunela. Wtedy ona poszla mu na reke.

CZWARTEK - Z okazji wdrazania u nas nowoczesnych technik pracy, kierownik kazal nam pisac na komputerach. Jako pierwsza komputer zapisala Bromba. Na moim tez juz brakuje miejsca.

PIATEK - Czyscimy komputery. Okazalo sie, ze kierownikowi chodzilo o cos innego. Za to teraz komputery w ogóle juz nie dzialaja. Moze woda byla za goraca?

SOBOTA - Nareszcie lykent. Zbieramy ze Zlotówa grzyby. Odchodza razem z tynkiem. Na niedziele zostanie nam juz tylko przedpokój.

NIEDZIELA - Rano wpadl do nas sasiad z góry. Do czasu wyremontowania sufitu bedziemy mieszkac we trzech.

PONIEDZIALEK - Spóznilem sie do pracy. Wszystko przez te korki. Juz mi sie calkiem przetarly. Bede musial sobie kupic jakies inne buty (Ale drugi raz juz nie kupie sandalów. W zimie.).

WTOREK - Zostalem wlascicielem komórki. Ze Zlotówa juz nie dalo sie mieszkac.

SRODA - Zginal mój zszywacz. Nikt sie nie chce przyznac. Ale ja podejrzewam Brombe. Ma nowa sukienke.

CZWARTEK - Pogodzilem sie z zona. Ziutka. Moja zada rozwodu. Rozprawa jutro.

PIATEK - Siedzimy z zona przed sala rozpraw. Nagle slychac, jak sedzia krzyczy do woznego: powódke! Idziemy do domu. Nie bedzie nas sadzil jakis pijak.

SOBOTA - Bylismy na imieninach u Bromby. Strasznie sie wymalowala i wystroila. Wygladala jak pisanka. Zlotówa tak jej powiedzial. Wtedy ona zaproponowala, ze ugotuje mu jajka. Zlotówa jakos dziwnie zbladl. Jajek w kazdym badz razie nie bylo. Byla kura i Coca-Cola. Podobno po okazyjnej cenie. Import z Belgii.

NIEDZIELA - Jakos dziwnie sie czuje. Dowiedzialem sie równiez, ze Bromba jest w szpitalu. U Zlotówy nikt nie odbiera. Pewnie pojechal na ryby.

PONIEDZIALEK - Ciagle kiepsko sie czuje. Lekarz powiedzial, ze to zatrucie, wiec dzisiaj siedze w domu. Postanowilem poogladac sobie telewizje. Niestety, wieczorem juz nie moglem nic ogladac. Sasiedzi zasuneli zaslony.

WTOREK - Jestem w pracy. Wszyscy juz wyzdrowieli. Milo popatrzec na znajome twarze. Zeby tylko tak Bromba wszystkiego nie zaslaniala.

SRODA - Zaintstalowali u nas w pracy automat z Pepsi Cola. Albo mamy straszne szczescie albo ten automat jest popsuty. Wszyscy wrzucajacy monety zawsze cos wygrywaja.

CZWARTEK - Zab mnie strasznie rozbolal i w naglym przyplywie odwagi poszedlem do dentysty. Na fotelu po mojej odwadze juz nie bylo sladu. Wyskoczylem z fotela jak z procy. Dopiero po pokonaniu jakichs 5 km wyjalem z zeba wiertlo. Po jakims czasie dogonil mnie dentysta. Samochodem. Znalazl mnie po szlaczku z czesci jego aparatury, jaki za soba zostawilem. Jej splacanie zajmie chyba reszte zycia. Moich dzieci i wnuków. Za to zab juz mnie nie boli.

PIATEK - Dla poprawienia wystroju biura Bromba przyniosla jakies zielsko w doniczkach. Zlotówa jak to zobaczyl, strasznie sie ucieszyl. Powiedzial mi, ze to marihuana i zaczal robic skrety. Fajny mial odlot. Po tym jak to Bromba zobaczyla. Zreszta, to nie byla wcale marihuana, tylko jakies paprotki.

SOBOTA - Poszedlem z Bromba i Zlotówa do kina. Bromba przyniosla wiadro popcornu. Ale cholera nie chciala sie podzielic. Mielismy miejsca w pierwszym rzedzie. Po reklamach Zlotówa zwymiotowal, ja caly seans plakalem (choc to byla komedia), a Bromba dostala zeza rozbieznego.

NIEDZIELA - Pojechalismy ze Zlotówa na ryby. Ale smazalnia byla zamknieta. Pojechalismy wiec do mieszkania Zlotówy. Skonczylo sie jak zwykle: na sledzikach i wyborowej.

PONIEDZIALEK - Bromba powiedziala, ze napilaby sie herbaty. Ja na to, ze ja tez. Niestety, herbaty nie ma juz od dwóch tygodni.

WTOREK - Dzisiaj Zlotówa zrobil wszystkim herbaty. Byla jakas dziwna, jakby ziolowa. Ciekawe, dlaczego paprotki Bromby nie maja juz lisci. Przeciez to jeszcze nie jesien.

SRODA - Po pracy poszlismy z Ziutkiem na mecz. Bylo extra. Pilkarze poczatkowo grali niemrawo, ale za to w drugiej polowie juz bardzo szybko poruszali sie po boisku. Za nimi zas gromada kibiców. Padly tez bramki. Obie. W ogóle atmosfera byla bardzo goraca. Za to caly czas schladzaly nas policyjne sikawki. Mam z tego meczu duzo pamiatek: policyjny kask, palki, tarcza z napisem POLICJA, skrawki munduru, siniak od lawki na plecach, wybite dwa przednie zeby, jakies szaliki.

CZWARTEK - Nudy. Gdyby Zlotówa niechcacy nie podpalil biurka kierownika, dzien bylby na straty. Na kierowniku dlugo jeszcze utrzymywala sie piana. Nie tylko ta z gasnicy.

PIATEK - Ziutek przyszedl dzisiaj bardzo wesoly. Co prawda nie minelo jeszcze 48 godzin, ale go juz wypuscili. Jutro nasza druzyna ma mecz wyjazdowy. Ziutek obiecal, ze mi cos przywiezie.

SOBOTA - Dzisiaj pierwszy raz w zyciu lecialem. Potracil mnie samochód. Ciezarowy. Kierowca ciezarówki bardzo sie wkurzyl i zaczal mocno trzasc drzewem na którym wyladowalem. Gdyby mu w miedzyczasie nie ukradli wozu, kto wie jak by to sie skonczylo.

NIEDZIELA - Nareszcie zdjeli mnie z drzewa. Strazacy to super goscie. Zabrali mnie na akcje. Nie wiem, dlaczego sie smiali. Przeciez ten kot którego zdjeli z drzewa nie byl wcale do mnie podobny

dijana : :
automated directory submission
28 stycznia 2012, 01:37
That supposes to be better to pay some money for submission directory service, than to spend valuable time for costless options that seem to be unworkable!
Maria
01 kwietnia 2011, 09:31
Dobra opowiastka.
louis vuitton
25 grudnia 2009, 08:28
PONIEDZIALEK - Bromba powiedziala, ze napilaby sie herbaty. Ja na to, ze ja tez. Niestety, herbaty nie ma juz od dwóch tygodni.
watches
25 grudnia 2009, 08:27
x1225Na kierowniku dlugo jeszcze utrzymywala sie piana. Nie tylko ta z gasnicy.
karotka
14 września 2002, 23:28
o qrcze, troche dlugie, ale spoko wytrwalam i ze smiechem przeczytalam do konca:))
14 września 2002, 22:55
Niezłe!

Dodaj komentarz